GRUZJA PERŁA KAUKAZU

.item-page p {margin-bottom: 20px !important;} .item-page p span {margin-bottom: 20px !important;}

 01 – 08.10.2019 

Wstęp

Niczym  relacja  z  przeżytej  bajeczki
Będą  opisy  z  naszej  wycieczki
Ze  wspaniałego  państwa  gruzińskiego
Kolebki  chrześcijaństwa  światowego

Niech  ta  atmosfera  i  cudowne  widoki
 Zahaczające  o  płynące  po  niebie  obłoki 
Z  taśmą  pamięci   przeżytych  dni 
 Po  nocach  nam  się  śni 

Kraj  pełen  kontrastów  i  sprzeczności 
 Na  łamach  tej  relacji  nam  zagości 
A  cień  przemijającej  epoki 
 Niech  odkryje  nowe  horyzonty  i  widoki 

Pogranicze  dwóch  kontynentów 
Skłania  do  refleksji  i  sentymentów 
Nad  fascynującą  historią  tego  kraju 
Oraz  życzliwością  w  ich  zwyczaju 
 

Chciałbym  zachować  te  niepowtarzalne  klimaty
Oraz  płynące  z  kuchni  gruzińskiej  aromaty
Dla  mnie  to  niezapomniane  chwile
Które  zawsze  wspominam  bardzo  mile

Więc  zabieram  w  podróż  sentymentalną
Po  jakimś  czasie  na  pewno  archiwalną
Ze  specjalną  dedykacją  dla  wszystkich 
Was Przeżyjmy  te  chwile  jeszcze  raz

PIERWSZY  DZIEŃ

Wyjazd

Choć  przygotowania  do  wycieczki  długo  trwały
To  na  Placu  Piłsudskiego  pojawił  się  zestaw  cały 
I  o  trzeciej  z  samego  rana
Wyruszyła  w  świat  nasza  karawana

Pierwszy  etap  tej  podróży 
Wszystkim  bardzo  się  dłużył
 A  warszawskie  lotnisko  Okęcie
Oddalało  się  jak  jakieś  zaklęcie 

Dla  kierowcy  z  tego  autokaru
Zabrakło  chyba  jakiegoś  smaru
Bo trasa  wyraźnie  się  nie kleiła
Choć  o  przyspieszenie  wycieczka  prosiła 

 Już  niektórzy  tracili  nadzieję  prawie 
Jak  autokarem  poruszali  się  po  Warszawie
 A  grupka  oczekująca  na  Okęciu  ciągle  spoglądała 
Czy  wycieczka  z  Mrągowa  dojechała 

To  godzinne  opóźnienie 
Miało  niesprzyjające  przełożenie 
Na  karkołomne  odprawy  i  inne  lotniskowe  procedury 
Bo  z  opóźnieniem  wzbiliśmy  się  w  chmury 

 Wizz Air  swoim  Airbusem 
 Wyruszył  w  przestworza  z  ogromnym  animuszem 
 Stracony  czas  został  szybko wchłonięty 
 I  w  Kutaisi  został  terminowo  przyjęty 

 Klimat  i  rejon Morza  Czarnego 
Zaskakuje  tu  chyba  niejednego 
 Następuje  całkowita  zmiana  środowiska 
 I  te  wałęsające  się  psiska 

Przewodniczka   Sali   nas  przechwytuje 
 I  nasz  autokar  nam  wskazuje 
Po  wymianie  środków   finansowych 
Poznajemy naszych  gospodarzy  nowych 

Jest  jeszcze  przesympatyczny  kierowca  Gija 
 Który  żadnych  bagaży  nie  omija 
 I  tak  obsługując  już  we  dwoje 
Zabierają  nas  wszystkich  na  gruzińskie podboje 

Port  lotniczy  w  Kutaisi /  w trakcie  rozbudowy  /

 Gruzja

Gruzja  niczym  perełka  z  pogranicza
Do  Europy  i  Azji  się  zalicza
Położona  w  górzystym  terenie
Jest  wyjątkowa  niczym  marzenie

A  jej  historia  niebywała
Pomimo  wielu  zawirowań  przetrwała
Zachowując  swoją  kulturę  i  korzenie
Przypomina  wszystkim  swoje  istnienie

Turyści  to  bardzo  doceniają
I  ten  kraj  tłumnie  odwiedzają
Do  większości  wycieczkowiczów  już  dociera
Jak  przyjazna  jest  tu  atmosfera

Z Kutaisi do Tbilisi

W  pogoni  za  tą  magiczna  atmosferą
 Już  pod  gruzińską  banderą
Opuszczamy  w  Kutaisi  lotnisko
 Bo  do  Tbilisi  nie  jest  tak  blisko 

Choć  ta  trasa  jest  zróżnicowana
To Sali  i  Sabina  jest  dobrze  zorganizowana
 A  w  takim  układzie  każdy  dobrze  się  czuje 
 I  na  dzień   dobry ,  butelkę  wody  otrzymuje

Z  początku  dwupasmówka  nas  prowadzi
Po  godzinie  jazdy  przerwa  nie  zawadzi
Chyba  w  przydrożnej Jakonda  Cafe
Pierwsze  gruzińskie  wyroby  trafiły  się

Nowy  punkt  czysty  i  zadbany
Był  przez  nas  zewsząd oblegany
Nawet  sklep  i  przekąski
Gdzie  wybór  był  nie  wąski

Dalej  droga  już  normalna
Kręta , wąska  i  niepowtarzalna
Liczne  zakola  oraz  górki
Pokazały  nam  swe  pazurki

Pod  tymi  swoimi  górkami
Tunel  też  otworzył się  przed  nami
Zaś  w  dolinach  miejscowości  funkcjonują
I  na  swój  sposób  tam  egzystują

W  Tbilisi  Dawid  Budowniczy
Z  cokołu  wszystkie  wycieczki  sobie  liczy
Również  nas  powitał  bardzo  godnie
I  skinął  dłonią ,  byśmy czuli  się  tu  wygodnie

Już  trochę  zmęczeni  i  niedospani
Ulokowaliśmy  się  w  restauracji  Marani
Za  wielkim  stołem  nas  posadzili
I  gruzińskimi  zestawami  uraczyli

Wykaz  i  ilość  produktów  niebywały
Od  których  aż  stoły  się  uginały
Ich  wyroby  te  lokalne
Były  przez  nas  szybko przyswajalne

Chaczapuri   to  chlebek  nietypowy
Dla  nas  wyrób  całkiem  nowy
Rwać  palcami  jego  można
Bardzo  smaczny jak  kiełbaska  z  rożna

Pierogi  miejscowe  to  chinkali
Też nam  wszystkim  podawali
Przed  konsumpcją  Sali  nam  wyjaśniła
I  praktycznej  instrukcji  obsługi  udzieliła

Chinkali – przepyszne pierożki gruzińskie

A  kolorowe  buteleczki  lemoniady
Dodawały  uroku  dla  tej  biesiady
No  i  wina  wyśmienite
Były  przez  nas  chętnie  pite

Inne  przystawki  na  okrągło  serwowano
W  ten  sposób  nam  dogadzano
Zestawy  owoców  też  się  pojawiły
Co  bardzo  nasi  doceniły

Tylko  fragment  uczty  przedstawiłem
Bo  z  innymi  się  też  bawiłem
Obok  nas  katowicka  grupa  biesiadowała
I  to  była  nasza  na  kolacji  kompanija  cała

Nie  każdy  może  się  zmierzyć
Z   tańcami  gruzińskich  tancerzy
Gdzie  w  parze  piękno  i  krasa
Oraz  wysoka  artystyczna  klasa

Przedstawiona  dawka  artystyczna
Była  niczym  poezja  syntetyczna
Tancerka  w  długiej  sukni  jak  łabędzica
I  dżygit ,  który  się  nią  zachwyca 

Gdy  się  pojawiły  akordy  muzyczne
My  też  pokazaliśmy  swe  zdolności  artystyczne
Jeszcze  zdjęcie  całej  grupy
I  musieliśmy  wracać  do  chałupy

Nim  dotarliśmy w  miejsce  upatrzone
Oglądaliśmy  miasto  oświetlone
Chociaż  w  nocy  bardzo  atrakcyjne
A najbardziej to  szklane  posterunki  policyjne

I  wnet  całą  naszą  tą  owczarnię
Hotel   Dormitory  nas  przygarnie
Przez  trzy  noce  da  nam  schronienie
Oraz  na  śniadanie  wyżywienie

Hotel  na  rubieżach  tego  miasta
Z  rąk  Chińczyków  tu  wyrastał
Przy  swych  gwiazdkach  bardzo  fajny
Przytulny  i  zwyczajny

Wejście  do  hotelu   Dormitory 

 

DRUGI  DZIEŃ

TBILISI

Zagłada  i  odbudowa to  historia  tego  miasta
Które  jak  Feniks  na  nowo  wyrasta
Pomimo  że  plagi  najeźdźców  przez  wieki plądrowało
Swoją  wartość  i  dumę  zachowało

Dzisiejsza  metropolia  przejęła  to  dziedzictwo
Jako  historyczne  posłannictwo
Za  przykładem Dawida  Budowniczego
Aż  do  czasów  Miszy  Saakaszwilego

Zwiedzanie  centrum  miasta

Już  na  wstępie  przy  recepcji  nas  wita
Nowa  przewodniczka   Melita
Gruzinka  to  rasowa
Przesympatyczna ,  miła  i  bardzo  wyjątkowa

Konsorcja  chińskie nie tylko nasz hotel  budowały
I  po  drodze  do  centrum ,  kompleks  cały
Specyficzne  osiedle  na  obrzeżach  miasta
Które  w  szybkim  tempie  się  rozrasta

Nikt  tej  współpracy  nie  wetuje
Bo  nawet  stado  koni  na  cokole  to  przyjmuje
Jako  symbol  zwycięstwa  i  radości
Oraz  nieokiełznanej  wolności   

Jeden  z  dwóch  pomników  galopujących  koni

 

Gdy  już  byliśmy  w  centrum  miasta
To  przed  nami  Światynia  Metehi  wyrasta
Z  uwagi  na  jej  urokliwe  położenie
Jesteśmy  pod  ogromnym  wrażeniem

Trzynastowieczna  cerkiew  stoi  nad  urwiskiem  obok  rzeki
Która  przeżyła  trudne  chwile przez  te  wszystkie  wieki
Dzisiaj  otwiera  nam  drzwi  swoje
I  zaprasza  w  swoje  skromne  podwoje


W  jego  kryptach  księżniczka  Saszanik  spoczęła
Która  chrześcijaństwa  się  nie  wyklęła
W  innych  czasach  muzułmanie  rzeź  urządzali
I na moście  niepokornym  chrześcijanom  głowy  ucinali


Podczas  każdego  cerkiewnego  zwiedzania
Od  kobiet  wymaga  się  rytualnego  ubrania
Nie  tylko  godny  ubiór  do  połowy
Także  zakryte  ramiona  i  nakrycie  głowy

W  niewielkiej  od  kościoła  oddali
Stoi  pomnik  na  koniu  króla  założyciela Gorgasali
A  widok  z  tego  miejsca  imponujący
Na  rzekę , twierdzę  i  posąg  stojący

Król  Gorgasali  na  koniu  oraz  Świątynia  Metehi  nad  rzeka  Kurą . Po lewej stronie sławetny mostNastępne  punkty  przez  nas  obrane

 

Za  rzeką  Wzgórze  Sololaki  niesłychane
Z  ruinami  twierdzy , która  od  tysięcy  lat
Obserwuje  ten  zmieniający  się  świat

Gondola  linowa  umila  nam  podróże
Bo  dzięki  niej  dotarliśmy  na  to  wzgórze
Z  Placu  Europejskiego  nad  rzeką  Kurą
Zachwycając  się  panoramą  miasta  i  architekturą

Posąg  Matki  Gruzji  tu  góruje
I  wszystkim  wędrownym  asystuje
Liczne  przekupki  turystom  nie  darują
Zawsze  coś  każdemu  oferują

Z  tego  miejsca  ruiny  Twierdzy Narikali
Z  platformy  nad  urwiskiem  ją  oglądali
Ta  twierdza  w   1283 roku   się  posypała
Bo  ziemia  mocno  tutaj  zadrżał

Ruiny Twierdzy Narikala .   Po lewej stronie wejście do cerkwi Św. Mikołaja

    Kolejka  linowa  i  Most  Pokoju    nad  rzeką  Kurą 


 Na  niższym  dziedzińcu  świątynia  Św. Mikołaja  funkcjonuje
I  wszelkie  obrządki  liturgiczne  dokonuje
Podczas  naszego  pobytu  ceremoniał  niebywały 
Bowiem  chrzciny  małego chłopca się odbywały

I  tak  w  dół  schodzimy  pomału
By  pod  wodospadem  skryć  się  od  upału
Mijamy  meczet  i  łaźnie  w  tej  dolinie
Z  myślą  że  ten  skwar  szybko  minie
 
 
Nasza  przewodniczka   Melita

Czas  wolny  ,  to  było  marzenie
Urocza  uliczka  daje  to  wytchnienie
Bo  Shardenii  Street  nas  przejmuje
I  smakołyki  na  obiad  nam  proponuje

Po  tej  niebywałej  sjeście
Dalej  krążyliśmy  po  mieście
Obok  Seminarium  gdzie Stalin  studiował
I  pomniczka  Tamady , który przed Muzeum się znajdował

Pomnik  Tamady / mistrz  ceremonii  podczas imprezy / , trzymający róg z winem

 

Przez  cały  czas  Melita  nas  o  wszystkim  informuje
I  każdy  w  słuchawce  Ją  nasłuchuje
A  trudne  napisy  gruzińskie  niczym  świderki
Mają  pod  sobą  dodatkowo  angielskie  literki

W  pobliżu  Mostu  Pokoju  też  byliśmy
Lecz  za  chwilę  zawróciliśmy
Przeszliśmy  obok  Patriarchatu  Gruzińskiego
A  na  ulicy  Sharteli  koło  Domu  Krzywego

Tańczący   –   Grupa   Berikaoba 

 

 Mała  przerwa  przy  tańczących  figurach
Do  chwili  kiedy  się  odnalazła  nasza  fura
I  po  całym  dniu  jak  się  człowiek  tak  nałazi
Drzwi  nam  uchyliła  Restauracja  Mukhanazi

Cała  restauracja  była  zapełniona
Ale  nasza  grupa  na  kolacji  wspaniale  ugoszczona
Lejące  się  strumieniami  wino  ,  to  już  wiecie
Że  tu  w  Gruzji  pojawiło  się  pierwsze  na  świecie

Porywające  wykonanie  męskiego  kwartetu
Było  uzupełnieniem  tego  niebywałego  bankietu
Zwłaszcza  a capella na  różne  głosy
Ulatujące  z  restauracji  pod  niebiosy

Bracia  Gruzińscy  trochę  niżej  biesiadowali
A  gaumardżos  / na zdrowie /  toasty solenizantowi często podejmowali
My  Jemu  gromkie ,, sto  lat ”  odśpiewali
I  tak  w  ciepłej  atmosferze  się  z  nimi  pożegnali

Obsługa  hotelu  Dormitory  już   oczekiwała
I  większość  z  nas  szybko  się  rozespała
Tak  minął  dzień  bardzo  obfity
Może  trochę  męczący  lecz  wyśmienity 

TRZECI DZIEŃ

KACHETI

Na  wschodzie  jednostka  administracyjna
Niezwykła  i  atrakcyjna
Ze  swoimi  historycznymi  zabytkami
Oraz  niezwykłymi  winnicami

Góry ,  to  korona  tego  obrazu
Z  centrum  niezwykłego  krajobrazu
Kraina  winem  i  czaczą  płynąca
W  promieniach  tutejszego  słońca

Wyjazd   na  wschód  kraju

Na  drugim  piętrze  śniadanko  zaliczamy
I  kierunek  wschodni  obieramy
Duży  ruch  komunikacyjny  w  mieście  panuje
A  zachowanie  kierowców  niejednego  irytuje
           
Gdy  kierowcy  ze  sobą  rywalizują
To  przechodniów  przy  pasach  ignorują
Tutaj  każdy  gdzieś  tak  goni
A  przejście  dopiero  po  skinięciu  dłoni

Za  miastem  już  tak  się  nie  dzieje
Bo  sytuacja  po  prostu  normalnieje
Tutaj  krowy   swoje  prawa  mają
Za  co  mandat  też  dostają
     
Choć  stepy  często  występują
To  bazarki  przy  drogach  się  znajdują
Oferują  wina  ,  owoce  oraz   ,, czaczę ”
Prawie  jak  miejscowe  dopalacze

Następny  postój  rutynowy
Gdzie  był  sklep  samoobsługowy
Oraz  wypiek  chleba  w   tradycyjnym  piecu ,, tone ”
Który  po  trosze  każdy  go  chłonie
           
I  tak  każdemu tego  płynu  po  kilka  kresek
Z  okazji  Dnia  Teresek
Czacza  dobra  wszystkim  była
I  powstała  atmosfera  bardzo  miła
   
Przed  monastyrem  ostatni  odcinek  drogi
Stawiał  kierowcy  niebywałe  wymogi
W  końcu  plac  manewrowy  czysty  i  zadbany
Przez  turystów  tak  uwielbiany
 
Monastyr   Świętego   Jerzego  w   Bodbe 
 
W  czwartym  wieku z Kapadocji Nina tu przybyła
Chorą  żonę  władcy  Miriana III  uzdrowiła
Ten w  podzięce  kościół  ufundował
I  z  całą  rodziną  się  schrystianizował

Był  to  początek  wiary  chrześcijańskiej
Który  wyzwolił  się  ze  strefy  pogańskiej
Patronka  Nina  do  tego  się  przyczyniła
Że  w  tym  kraju  tą  wiarę  zaszczepiła

 Tak  więc ta  kolebka  tu  się  znajduje
Która  powoli  inne  kraje  obejmuje
Przez  tysiąclecia  burzliwe  dzieje  nastają
Lecz  chrześcijanie  się  nie  poddają

W  tym  miejscu  Monastyr  Świętego  Jerzego
Wybija  się  z  krajobrazu  przyziemnego
Na  stromym  zboczu  w  dolinie  rzeki  Alazani
Otoczony  wysokimi  i  dumnymi  cyprysami

Nad  grobem  gdzie  Świętą  Ninę  pochowano
W  IX  wieku  klasztor  wybudowano
Władcy  Kachetii  tu  się  koronowali
I  tradycje  chrześcijańskie  podtrzymywali

Nad  Jej  grobem  nie  dociera  słońce
A  dzisiaj  każdy  chce  oddać  hołd  Patronce
Może  dlatego  powstaje  nowy  kościół  klasyczny
Zachowując  przy  tym  styl  antyczny

Do  cudownego  źródełka  po  schodach  się  schodzi
A  jego  lodowata  woda  każdego  ochłodzi
Od  czasów  Niny  płynąć  nie  przestaje
I  każdemu  otuchy  moc  uzdrowienia   dodaje

Władze  kościelne  też  tu  rezydują
Ale  to  zakonnice  ład  i  porządek  utrzymują
W  oddali  widoczna  śnieżna  korona
Do  zwiedzania  tego  miejsca  każdego  przekona
 
 
Bodbe  –  główna  świątynia  /  relikwie  Św. Nino  /        
 
 
Nowy  kościół przy  Monastyrze w Bodbe
 
 
Sighnaghi
 
W  niewielkiej  od  monastyru  odległości
Trafiamy  do  miasteczka wiecznej miłości
Może  to  miasto  w  Gruzji  jest  najmniejsze
Ale  za  to  chyba  najpiękniejsze

Zabytki  w  tym  mieście  historyczne
I  te  powalające  krajobrazy  są  wręcz  mistyczne
Na  tle  wysokogórskiego  masywu
Oraz  turystycznego  napływu

Usytuowane  na  wzgórzu  przy  Dolinie  Alazani
Swym  klimatem  przypomina  miasta  Toskanii
Jest  czyste  i  zadbane
Bo  parę  lat  temu  było  odrestaurowane

Osiemnastowieczne  mury  obronne  z  basztami
Są  chyba  największymi  atrakcjami
Historia  ich  oraz  przeznaczenie
Miały  podczas  walk  wyjątkowe  znaczenie

Z  tej  ziemi  Pirosmani  to  wyjątkowy  artysta
Okrzyczany  później  jako  prymitywista
Z  niespełniona  miłością  oraz  życia  samotnego
Stało  się  smutną  legendą  do  dnia  dzisiejszego

Za  to  teraz  ratusz  nadrabia
I  chętnych  w  związki  małżeńskie  przysposabia
Niech  każdy  będzie  zadowolony
Że  został  mile  obsłużony
Nie  musi  to  być  sobota  czy  niedziela
Gdyż  ratusz  przez  cała  dobę  śluby  udziela
Jak  w  amerykańskim  stanie  Nevada
Bo  za  opłatą  wszystko  wypada
 
 
 Sighnaghi   –   w tle dostojny Kaukaz 
 
 
Najważniejsza  brama  przy  fortecy  w  Sighnaghi  –  Magaros  Wiszkari 
 
 
Na  moście  w  Sighnaghi . Jeździec  na  osiołku .  Dzieło  mistrza  Niko  Pirosamni  z  XIX  w. 
 
Weliscyche
 
Po  chwili  płynące  po  niebie  obłoki
Przykryły  spektakularne  widoki
I  pozostały  za  nami  niestety
Czyste  i  zadbane  miasta  w  tej  części  Kachetii
Teraz   my  kierunek  obieramy
Po  godzinie  do  Weliscyche  docieramy
Miejscowość  w  złym  stanie  utrzymana
I  mocno  zaniedbana
Nasz  sympatyczny  kierowca  Gija
Olbrzymim  autokarem po  uliczkach  wywija
W  końcu  winnice  namierzamy
I  pod  właściwy  adres  docieramy

Pokazem  produkcji  wina
Właścicielka  od  technologii  zaczyna
Nie  zmieniona  od  tysięcy  lat 
Ciągle  zdobywa  cały  świat

Strużka  soku  wyciskana  stopami 
Trafia  do  naczynia  zwanego ,, kwerwami ”
A  wszystko  to  w  ziemi  dojrzewa  i  fermentuje
Skąd  energie  pozyskuje

Same  obejście  pięknie  utrzymane 
Olbrzymie  stoły  do  obiadu  przygotowane 
A  gruziński  repertuar  potraw  niebywały
Które  każdemu  smakowały
Każdy  mógł się  napić  też  do  woli
Przy  degustacji  różnych  alkoholi
Na  okrągło  trunki  były  uzupełniane 
I  dla  chętnych  dolewane

Gdy  już  obiad  został  skonsumowany
To  sklepik  w  tym  miejscu  był  oblegany
Towarzystwo  nie  było  małostkowe
I  celebrowało  w  napoje  wyskokowe

W  Kachetii  góry  były  jak  z  obrazu
I  to  był  początek  Wielkiego  Kaukazu
Po  całodziennym  trudzie  wróciliśmy  wieczorem
Na  ostatni  nocleg  z  Dormitorem
 
CZWARTY DZIEŃ
 
GRUZIŃSKA DROGA WOJENNA
 
Arka  Noego  dała  początki  światu
Gdy  spoczęła  w  Kaukazie  na  szczycie  Araratu
A  woda  która  powoli  opadała
Swoje  ujście  odnajdywała

Stożki  górskie  tak  się  ukształtowały
Że  niecki  powstawały
A  lawa  wulkaniczna  wraz  z  naturą
Połączyła  się  z  niejedną  górą

Gdy  to  wszystko  się  uspokoiło
To  nawet  tutaj  życie  powróciło
A  wysokie  góry  już  nie  były  przeszkodą
Gdy  się  komunikowano  wyżłobioną  drogą

Na pewno  była  to  namiastka
Że  nawet  dróżka  tu  wyrasta
Przez  wieki  swe  oblicze  poszerzyła
I  tak  ludom  kaukaskim  już  służyła

Jedwabny  Szlak  też  ją  wykorzystuje
Bo  dzięki  niej  handel  utrzymuje
Ta  Kaukaska  droga  łączy  też  ludzi
A  jej  profil  ogólny  respekt  budzi

Imperator  to  wykorzystuje
Gdy  gruzińskie  ziemie  okupuje
Jak  wojna  z  Turkami  się  rozkręcała
To  dla  Rosjan  ta  droga  bardzo  się  przydała

Miano  drogi  wojennej  już  przyjmuje
Której  nazwa  do  dzisiaj  pokutuje
Choć  jej  nazwa  jest  bardzo  sroga
To  niezwykle  malownicza i  atrakcyjna  ta  droga 
 
Monastyr Dżwari
 
 
Szybkie  śniadanie  i  ostatnie  talarki  salami
Bo  najciekawsza  droga  dzisiaj  przed  nami
Najpierw po  obrzeżach Tbilisi  i  jej  zbiornika  sztucznego
Obok  granitowego  monumentu  niedokończonego
 
 
Kronika  Gruzji  –  niedokończone  dzieło  Zuraba  Certelego  /  nad  sztucznym  jeziorem w Tbilisi / 

Nasza  trasa  ku  północy  zmierza
Gdzie  po  drodze  znajduje  ślady  pierwszego  pasterza
Bo  Święta  Nino  na  wzgórzu  krzyż  postawiła
I  w  tym  miejscu  kaplica  się  pojawiła

Dwieście  lat  od  tego  zdarzenia
Spełniły  się  chrześcijańskie  marzenia
I  całe  Kaukaskie  strony
Czerpały  wzór  monastyru  tu  stworzony

Monastyr  Dżwari  nad  okolicą  góruje
Gdzie  każda  wycieczka  tu  się  melduje
I  tak  od  półtora tysiąca  lat w podupadającym  stanie
W  oczekiwaniu  chyba  na  zmiłowanie

Przejmujący  chłód  z  surowego  kamienia
Przypominają  mijające  święcenia
Fragment  krzyża  Niny  zachowany
Oraz  ogromny  krzyż  wewnątrz  Świątyni  wyeksponowany

Z  tego  wzgórza  przepiękna  panorama
Gdzie  znajduje  się  umowna  brama
Rzeka  Kura  łączy  dwa  kontynenty
I  po  jej  lewej  stronie  kawałek  Azji  jest  wciśnięty
 
 
Wnętrze  Świątyni  Dżwari  z  VI  wieku 
 
 
Monastyr  Dżwari .  Widok na Mcchete. Rzeka Kura i ujście Aragwy.  Po lewej stronie rzeki Azja
 
 

Mccheta –  historyczna  i  religijna  stolica  Gruzji
 
Potomkowie  gruzińskiego  przodka  mitycznego
W  linii  prostej  od  Noe´ go
Tuż  za  ujściem  rzeki  Aragwy  do  Kury
Pięć  tysięcy  lat  temu  zaczęli  wznosić  tu  mury

To  państwowe  wiekowe  istnienie
Niosło  w  sobie  gruzińskie  korzenie
Nawet  oryginalny  alfabet  i  piśmiennictwo
Łączą  w  sobie  historyczne  dziedzictwo

Na  przełomie  naszej  ery
Było  stolicą  gruzińskiego  Królestwa  Iberii
Pompejusz  i  jego  rzymskie  legiony  liczne
Zostawili  po  sobie  widoki  katastroficzne

Wiara  chrześcijańska  była  tu  proklamowana
Która  po  dzień  dzisiejszy  jest  zachowana
Bo  Gruzja  to  kolebka  chrześcijaństwa
Drugiego  na  świecie  takiego  państwa

Nawet  szata  Chrystusa  tu  się  znajduje
Nad  która  drewniana świątynia  się  buduje
Obecna Katedra w miejscu  starej  powstaje
I  świat  z  szacunkiem  Ją  poznaje

Katedra  z  XI  wieku  jest  imponująca
Sekrety  konstrukcyjne  w  sobie  skrywająca
Podziemne  tunele  i  podwójne  ściany
Gdzie  w  chwili  trwogi  lud  był  chowany

Od  XV  wieku  przy  Słupie  Życia
Stoi  wewnątrz  Katedry  niezwykła kaplica
Jako  kopia  Grobu  Chrystusa
Nad  legendarną  tuniką  Jezusa

W  otoczeniu  tego  świata  antycznego
Natrafiliśmy  na  chrzcielnicę  z  wieku  czwartego
Ten  powiew  historii  z  tamtych  lat
Przeniósł  nas  w  mityczny  świat

A nasz  świat  codzienny
Jakże  od  tamtych  czasów  jest  odmienny
Wokół  Katedry  istny  wir  handlowy
Przyprawia  o  przysłowiowy  zawrót  głowy

Na  pamiątkę  każdy  coś  kupuje
I  przy  tym  zawsze  utarguje
Do  wyboru  nie  tylko  bibeloty  i  drobnica
Różnorodność  towarów  niczym  skarbnica

Grafiki  na  ten  dzień  są  napięte
Więc  opuszczamy  te  miejsca  Święte
Droga  Wojenna  kierunek  nam  wytycza
I   swoim  położeniem  wręcz  zachwyca
 
 
Monumentalna  Katedra   Sweti   Cchoweli    
 
 
Nad  ołtarzem  głównym ,  fresk  Jezusa  Chrystusa  z  XI  wieku 
 
Twierdza    Ananuri
         
Coraz większe  kształty  przyjmują  pagórki
I  w  ruch  poszły  nasze  komórki
Zbiornik  Żinwali  sprawia  niezwykłe  wrażenie
Który  zmienia barwę wody jak  marzenie

Ze  względu  na  różne  minerały
Kolor  szafirowy  czy  turkusowy  przybierały
Choć  elektrownia  wodna  tu  funkcjonuje
To  swe  zasoby  wodne  wszystkim  oferuje


Najważniejszy  zabytek  przy  Wojennej  Drodze
To  twierdza  wyglądająca srodze
Forteca  z  XI wieku w  końcu  zbiornika  Żinwali
To  niezwykła  budowla  w  Ananuri
    
Jej  strategiczne  położenie
Miało  ogromne  znaczenie
Gdy  obca  armia  się  przemieszczała
To  jej  załoga  skutecznie  ruchy  blokowała

Na  dzień  dzisiejszy  jej  infrastruktura  cała
Doskonale  się  zachowała

Mury , baszta , brama  i  wieża  kwadratowa
I  centralnie  położona  bazylika  unikatowa

Piękne  freski  ją  ozdabiają
Zaś  drzewo  życia i krzyż na  frontowej ścianie pozostają

Jest  jeszcze stary  kościół  ceglany  i  dzwonnica
Która  dla  obiektu  wieki  odlicza

Forteca , góry , zbiornik i na słupach most
Tworzą  bajkowy  układ  wprost

Jest  to  przedsmak  jaki  doznamy
Na  tej  drodze  co  się  przemieszczamy
 
 
Widok  na  twierdzę  Ananuri  i  jej  otoczenie 
 
Wysokogórski  odcinek  to  wyjątkowa  trasa
A  w  nim  ukryta  cała  krasa
Ukształtowanie  jak  w  bajecznej  scenerii
Ale  my  jedziemy  dalej  już  bez  przerwy

Coraz  wyżej  i  wyżej  krętymi  serpentynami
Nad  przepaścią  i  rozpadlinami
Czy  ocierając  się  o  wystające  skały
Ale  za  to  widok  przed  nami  niebywały

Zapowiada  się  przejażdżka  niesamowita
Bo  tak  Wielki  Kaukaz  nas  wita
Dostojny  ,  piękny  i  niebotyczny
I  ten  sznur  pojazdów  bardzo  liczny

Trudno  to  przedstawić  w  wierszach
Ale  zapierający  dech  w  piersiach
Gdy  stajesz  w  szranki  z  naturą
I  ciągle  się  spotykasz  z  inna  górą

Jesteś  ziarenkiem  przy  tych  kolosach
Sięgających  chyba  pod  niebiosa
Dostrzegasz  siłę  i  moc  przyrody
A  z  wrażenia  sięgasz  po  łyk  wody

Emocji  dodają  setki  ciężarówek
Przewożących  swój  ładunek
Choć  droga  piękna  i  asfaltowa
To  trzyma  mocno  w  swych  okowach

W  zgodzie  i  harmonii  wszystko  poukładane
Takie  cudne  widoki  uwielbiane
Rozpalają  nasze  zmysły
Jakby  spod  mistrzowskiego  dłuta  wyszły

Finezji  dodaje  wspaniała  pogoda
I  ta  nieokiełznana  przyroda
Przy  tych  emocjach  sięgających  zenitu
Prawie  pialiśmy  z  zachwytu

Na  Przełęczy  Krzyżowej  zdaliśmy  sprawę
Jak  wysoko  wznieśliśmy  się  w  tej  wyprawie
Z Tbilisi  o  1600 metrów  poszybowaliśmy  w  górę
Zahaczając  czasami  o  płynącą  chmurę

Trasa ,  którą  podążamy
Do najpiękniejszych w  Euro – Azji  zaliczamy
Uświadomił  nam  to  Kaukaz  majestatyczny
I  to  nie jest  żaden  slogan  patetyczny

Nawet  na  tej  wysokości
Droga  przyjmuje  niezwykłych  gości
Krowy  nie  znają  zagrody  czy  nawet  miedzy
I  żadna  z  nich w  miejscu  nie  usiedzi

 
Stepancminda i klasztor Cminda Sameba
 
Może  i  dzień  się  dłużył
Ale  w  Stepancmindzie  był  kres  podróży
Samochody  terenowe  były  już  gotowe
Dla  chętnych  na  wyzwania  nowe

Rzucający  się  w  oczy  szczyt  zachwyca  i  przeraża
Czy  to  Kazbek  pełni  tu  rolę  gospodarza
Nikt  jego  potęgi  już  nie  zmieni
A  jego  wielkość  przygniata  Cię  do  ziemi

Uśpiony  wulkan  od  tysięcy  lat
Znów  może  ogarnąć  świat
Nawet  nie  mruczy  tylko  drzemie
A  u  jego  stóp  narodziło  się  to plemię

Klasztor  Świętej  Trójcy  na  jego  tle
W  tych  górach  ukrywa  się
Kilkaset  metrów  pod  górę  serpentynami
Dojeżdżamy  tam  samochodami

Ten  widok  z  góry  jest  powalający
Z  wrażenia  aż  dech  wstrzymujący
A  zarys  Stepancmindy  jest  taki  maleńki
I  masz  go  w  całości  na  wyciagnięcie  ręki

Na  Vaja  Paschavella
Pensjonat  nam  noclegu  udziela
A  wspólna  kolacja  z  Litwinami
Zakończyła  się  wielkimi  toastami

 
 
Klasztor  Cminda  Sameba  na  tle Kazbeku  /  uśpiony  wulkan / 
 
 
Widok  ze  wzgórza  Gereti  /  klasztor  na   Stepancminda  
 
PIĄTY DZIEŃ
 
DROGA POWROTNA
 
Lekki  przymrozek  o  nic  nie  pytał
I  na  dzień  dobry  nas  powitał
A najbardziej  grań  Kazbeku  błyszcząca
W  promieniach  porannego  słońca

To  połączenie  w  kierunku  Władykaukazu
Jest  jedyne  w  górach  Wielkiego  Kaukazu
Więc  następuje  powrót  tą  samą  trasą
Gdzie  na  zboczach  krowy  i  owce  się  pasą

Tym  razem  przestoje  są  wkalkulowane
Żeby  znów  podziwiać  widoki  niesłychane
By  nasycić  duszę  całą
Tą  kompozycją  niebywałą

Niezwykła  rzeźba  terenu  przez  nas  napotkana
To  ociekająca  górska  ściana
Choć  płynie  szerokim  frontem  z wolna
Niczym  taka  połać  solna

Może  ich  tu  jest  niewiele
Ale  w  miejscach  niebezpiecznych  są  tunele
W  czasie  wojny  Niemcy  je  zbudowali
I  poczucie  bezpieczeństwa  zachowali

 
Przełęcz     Krzyżowa  ,    Gudauri
 
Następny  odcinek  drogi  kręty  ale  równy
Gdy  przecinamy  górski  grzbiet  główny
Tu  najwyższe  wzniesienie  drogi  się  znajduje
A  przejeżdżającym  cudowne  widoki  oferuje

Po  lewej  stronie  łagodne  stoki
Zaś  po  prawej  gigantyczne  uskoki
W  którym  ciepłe  prądy  powietrzne  się  unoszą
I  w  swych  strumieniach  paralotnie  przenoszą

Pięć  kobiet  z naszej  wycieczki  zafundowało
I  nad  tym  kanionem  sobie  polatało
Ze  strachem ,  który  szybko  oswajali
Ale za to  góry  od  wnętrza  poznawali

Innym  w  tym  czasie  platforma  służyła
Skąd  bajeczne  widoki  obnażyła
Na  kanion  Aragwi  z  wodnym  oczkiem
I  płynącym  przy  wierzchołkach  obłoczkiem

Platforma  widokowa  to  niby  symbol  przyjaźni
Gdzie  mniejszy  jest  w  ciągłej  bojaźni
A  motywy  gruzińsko – rosyjskie  tu  zawarte
Chyba  dawno  zostały  wyparte
 
 
Platforma widokowa / rotunda / – monumentalny pomnik przyjaźni gruzińsko- rosyjskiej
 
Handel  kwitnie oraz  tłumy  ludzi
Bo  ten  nieziemski  widok  ogólny  zachwyt  budzi
Natomiast  te  wałęsające  się  pieski
Chyba  mają  tu  żywot  królewski

Przemieszczaliśmy  się  dalej  na  południe
I  przy  wspaniałej  pogodzie  było  cudnie
Choć  już  wiele  atrakcji  mieliśmy  na  swym  koncie
Tym razem  Gudauri  pojawiło  się  na  horyzoncie

Kurort  Narciarski  na  tej  wysokości
W  zimie  obsługuje  ogrom zagranicznych  gości
Dlatego  następuje  ciągły  rozwój  infrastruktury
Oferując  w  zamian  widoki  na  piękne  góry

Gdy  się  skończyły  te  atrakcje
Odwiedziliśmy  niemiecką  restaurację
W  Hofbraü   München  pyszny  obiadek zamawiamy
Lecz  pomocy  medycznej  koleżance  udzielamy
 
 
 
Restauracja     Hofbraü   München  w   Gudauri 
 
 
Ostatnie  spojrzenie  na  dostojny  Kaukaz
 
Powoli  kończy  się  drogi  wojennej  znak
Ale  za  to  skosztowalismy  prawdziwy  jej  smak
Ekscytujące  spotkanie  z  tym  fenomenem  przyrody
Kończy  ten  etap  naszej  przygody
 
Miasto Gori
 
Przed  stolicą  kierunek  zachodni  nas  interesuje
Bo  tak  według  naszego  programu  pasuje
Miasto  w  którym  na  chwilę  się  zatrzymamy
I  żadnych  miejsc  historycznych  nie  zwiedzamy

Miasto  Gori  bo  o  nim  mowa
Dalej  w  kulcie  Stalina  się  chowa
Jako  syna  z  tej  ziemi
Czy  najbliższy  czas  coś  zmieni ?

Jego  stary  domek  w  centrum  miasta
Nad  którym  mauzoleum  wyrasta
Oraz  wagon kolejowy  obok  się  znajdował
Którym  kiedyś  Stalin  podróżował

Dwie  nacje  go  uwielbiają
I  jego  muzeum  licznie  odwiedzaja
Z  dalekiej  Azji  to  chińczycy
A  także  koreańczycy
 
 
Obudowany  dom  Stalina  jako  część  mauzoleum

 

Tyle  historii  sprzed  wieku
O  tym  zbrodniczym  człowieku
Najnowsza  sprzed ośmiu laty też  ma  krwawe  żniwa
A  pamięć  o  nich  jest  ciagle  żywa

Gdy  Rosjanie  miasto  bombardowali
To  na  wiecu  w  Tbilisi  Kaczyńskiego  słuchali
Może  jego  zdecydowane  potępienie
Wstrzymoło  agresywne  nastawienie

Gruzini  za  to  prezydenta  pokochali
I  o  jego  czynach  nam  przypominali
Jego  imię  jest  teraz  rozsławiane
Nawet  place  i  ulice  ma  przypisane
 
Skalne miasto Uplisciche
 
Około  10  km.  od  Gori  na  wschód
Znajduje  się  mieszkalny  cud
Cień  z  tego  miasta  pozostało
Ale  wycieczki  zewsząd  przyciągało

Groty  wydrążone  w  skałach
Przez  tysiące  lat  były  w  różnych  opałach
Choć  powstały  w  pradawnej  epoce  żelaza
To  miały  swego  gospodarza

Nawet  król  tu  urzędował
Który  o  wszystkim  decydował
Jak  na  tamte  czasy  infrastruktura  niebywała
Która  o  wszystkich  mieszkańców  dbała
 
Na  tej  ośmiohektarowej  parceli
Żyło  kilkanaście  tysięcy  obywateli
Na  różnych  poziomach  ulokowani
I  tak  przez  wieki  pomieszkiwali

Cały  układ  był  połączony  tunelem  tajnym
Który  był  również  ogniwem  życiodajnym
Nie  tylko  ewakuacja  i  odwody
Ale  także  dostarczania  pitnej  wody

To  nie  jest  żadne  odkrycie
Że  prawie  na  samym  szczycie
Stoi  świątynia  normalnie  wybudowana
I  jak  na  tysiąc  lat  dobrze  zachowana

Chrześcijaństwo  i  z  XIII  wieku trzęsienie ziemi
W  funkcjonowaniu tej osady wiele zmieni
A  hordy  tatarskie  dopełniły  swego
Zmieniając  żywot  miasteczka  skalnego

Ostatnie  trzęsienie ziemi  sprzed  stu  laty
Zupełnie  zmieniły  te  skalne  światy
Częściowej  zmianie  uległa  architektura
A  wraz  z  nią  otaczająca  infrastruktura

Ogrom  wiedzy  Melita  nam  przekazywała
Jak  ta  metropolia  funkcjonowała
I  tak  w  promieniach  słońca  i  panującego  skwaru
Tajnym  tunelem  przeszliśmy  do  cywilizowanego  baru

Ilość  gości  ledwie  się  mieściła
A  obsługa  trochę  się  pogubiła
Bardziej  uparci ,  którzy  skałki  opuścili
Razem  cała  grupą  na  zachód  wyruszyli
 
 
Fragment  skalnego  miasta  w  Upliscyche  wraz  ze  światynią
 
Kierunek   Kutaisi
 
Powoli  te  strony wschodnie  żegnamy
I  na  zachód  się  przemieszczamy
Odcinek  drogi  niezwykle  urozmaicony
Przez  te  górki  ciągle  zakręcony

Na pewno  jest  to  trasa  interesująca
Ale  chyba  nie  musi  tak  być  do  końca
Konsorcja  chińskie  też  do  tego  dążą
I  już  tunele  w  górach  drążą

Autostrada  która  tu  powstanie
Pochłonie  koszty  niesłychane
Bo  tunele  i  między  nimi  mosty
Uczynią  z  niej  odcinek  bardziej  prosty

Ta  część  najbardziej  urozmaicona
Jest  w  stanie  wszystkich  przekonać
Bo  tą  drogą  najbardziej  elitarną
Tłumy  turystów  ten  kraj  ogarną

A  tymczasem  miasteczko  Surami  mijamy
I  pod  tunelem  przejeżdżamy
Piękny  odcinek  dwupasmowy
A  obok  drugi  tunel  kolejowy
 
 
Fragment  tunelu  pod  Przełęczą  Suramską 

 
Co  się kryje  za  tym  obrazem
Gdzie  Góry  Suramskie  łączą  się  z  Kaukazem
Nie  tylko  zmiany  klimatyczne
Ale  także  podziały  geograficzne
 
Po zachodniej  stronie  szata roślinna bardziej  zielona
Bo  przez  klimat  morski  nasączona
W  takim  klimacie  do  Kutaisi  docieramy
I  naszego  hotelu  trochę  szukamy

Tskaltubo  o  7  km  oddalony
A  nasz  hotel  Legends  niezwykle  wyposażony
Przepiękna  fontanna  i  obiekty  zadbane
To  wszystko  było  nam  podarowane

Stołówka  jak  nasz  Parlament
Gdzie  z  początku  trwał  międzynarodowy  zamęt
Styl  szwedzki  tu  panuje
I  każdy  do  woli  produkty  serwuje
 
 
 
Restaurcja  /  stołówka   –  wnętrze  oraz  widok  zewnętrzny  w  Hotelu  Legends 
 
 Hotel  Legends  w  Tskaltubo
 
Przed  laty  branża  uzdrowiskowa  tu  funkcjonowała
I  bardzo  dobrze  się  miała
Bo  ośrodki  w  tej  miejscowości
Przyjmowały  znamienitych  gości

Rozpad  Związku  Radzieckiego
Doprowadził  do  krachu  gospodarczego
Przez  lata  infrastruktura  sanatoryjna  upadała
I  do  ruiny  obiekty  doprowadzała

Od  ośmiu  laty  nasz  hotel  stanął  na  nogach
I  przyjmuje  gości  w  swoich  progach
Teraz  jako  hotel  czterogwiazdkowy
Jest  piękny  i  wyjątkowy 
 
 
SZÓSTY DZIEŃ
 
Nasz  kwaterunek  jedną  noc  obejmuje
I  po  śniadaniu  grupa  do  wyjazdu  się  szykuje
Przed  wyjazdem  taka  sytuacja  się  przydarzyła
Że  jedna  z  Pań  niefortunnie  się  przewróciła
 
 Monastyr Gelati 
 
Od  hotelu  w  niedalekiej  odległości
Są  inne  klerykalne  włości
Monastyr  Gelati  od  tysiąca  lat
Ujawnia  swój  mityczny  świat

Trzy  obiekty  z  kompleksu  monastycznego
Są  dziełem  króla  Dawida  Budowniczego
W  największym  kościele  msza  się  odbywała
I  grupka nasza  chyłkiem się  przechadzała

Bo  w  bocznych  nawach  niezwykłe  freski
Przedstawiające świętych  i  żywot  niebieski
Stan  ich  jest  dobrej  jakości
I na  annałach  monastyru  gości

Pomiar  czasu  od  tysiąca  lat  jest  skuteczny
O  czym  świadczy  na  ścianie  zegar  słoneczny
Akademia  Uczonych  też  tu  funkcjonowała
Gdzie  swoje  myśli  wyrażała

Południowa  brama  Grób  Dawida  skrywa
Gdzie  przez  wieki  wędrówka  się  odbywa
Bowiem  takie  życzenie  Jego  było
By  przez  tą  płytę  się  przechodziło
 
Nie  tylko  Dawida  tu  chowają
Bo  inni  królowie  też  tu  spoczywają
Nawet  Tamara  ze  Złotego  Wieku  państwowości
I  inne  liczne  świętości

Zwiady –  zakonnik  rosyjski  tą  wiedzę  przekazuje
I  wszystkie  obiekty  nam  pokazuje
Nawet  na  zewnątrz  szpitalne  ruiny
Które  były  ozdobą  tej  krainy
 
 
Zespół klasztorny w Gelati  / miejsce pochówku budowniczego Gruzji Dawida /

 
Katedra  Bagrata  w  Kutaisi
 
Po  zachodniej  stronie  tego  miasta
Od  tysiąca  lat  Katedra  nam  wyrasta
Na  Wzgórzu   Ukimerioni
Nad  brzegiem  rzeki  Rioni

Dość  okrutna  historia  tej  świątyni
Doprowadziła  do  totalnej  ruiny
W  XVII wieku  przez  Turków  splądrowana
A  sto  lat później  przez  Rosjan  zbombardowana

Dopiero  w  XX  wieku  odbudowana
I  dzisiaj  przez  każdego  jest  podziwiana
Jednak  przez  ostatni  remont  zarządzony
Obiekt  z listy  światowego  dziedzictwa  wykreślony

Bo  założenia  pierwotne  nie  zostały  zachowane
I  nowoczesne  technologie wkomponowane
Przez  co  nastąpiła  zamiana  charakteru  historycznego
Z  przewagą  użytku  turystycznego
 
Z  uwagi  na  skromną  parkingowa  strukturę
Kierowca  nie  wyruszył  pod  górę
Więc  my  w  upale  z  trudem  i  mozołem
Zdobyliśmy to  wzgórze  z  całym  zespołem

Przed  ślubną  celebrą
Państwo  młodzi  czekali  przed  Katedrą
Wielu  nowożeńców  to  miejsce  upatruje
I  tu  w  Katedrze  sobie  ślubuje

Każdą  Świątynię  zdobią  nie  tylko  freski
Ale  także  fotel  królewski
Gdzie  biskup  powagi  dodaje
Bo  takie  są  tu  przyjęte  zwyczaje

Piękna  panorama  z  tego  wzgórza
Z  którego  miasto  Kutaisi  się  wynurza
A  na  najbliższym  planie
Urwiska  rzeki  Rioni  niesłychane
 
 
Katedra   Bagrata   –   po remoncie 
 
 
Kierunek   Batumi
 
 
Nasza  ,, Setra ”  południowy  kierunek  obiera
Ale  do  Batumi  tak  szybko  nie  dociera
Kawał  drogi  jest  przed  nami
I  wiele  miejscowości  połykamy
W  Gruzji  przed  każdą  posesją
Spotykamy  się  z  niezwykła  impresją
Na  zewnątrz  żółte  rury  gazowe
Zasilają  w  energię  gospodarstwa  domowe

W  miejscowości  Lessa  przystanek  gastronomiczny
Gdzie  się  wymienił  nasz  kierowca  sympatyczny
Podziękowaliśmy  mu  serdeczne
Że  w  górach  woził  nas  bezpiecznie

Goczia  jego  miejsce  już  zajmuje
I  nam  do  końca  adoruje
Mały  Kaukaz  gdzieś  w  oddali
A  my  nad  Morzem  Czarnym  już  jechali

Gdy  w  Kabuleti  pojawiła  się  żyzna  rola
Okazało  się ,  że  to  były  herbaciane  pola
Przebój  Filipinek  Melita  nam  puściła
I  wnet  cała  grupa  ,, Batumi”  zanuciła

Gdy  już  na  dobre  morze  szumi
To  znaczy  że  wjeżdżamy  do  Batumi
Wprowadza  nas  główna  ulica
Która  każdego  zachwyca

W  szczególności  kompozycja  futurystyczna
Jako  atrakcja  turystyczna
Bo  te  wieżowce  niesłychane
Tworzą  wręcz  bajkową  ścianę

Przed  oczyma  mamy  jeszcze  historyczne  mury
A  tu  taki  skok  do  nowej  architektury
Całkiem  inny  świat  nas  otacza
I  przed  nami  swe  wdzięki  roztacza

Nasze  lokum  na  drugim  krańcu  miasta
Przy  Alei  Kaczyńskich  wciąż  się  rozrasta
Hotel AQUA  to  słupki  szesnastopiętrowe
Udostępniają  nam  apartamenty  całkiem  nowe
 
 
Hotel  Aqua  w  Batumi 
 
Po  zakwaterowaniu  wyjazd  do  restauracji
Gdzie  się  oddamy  następnej  degustacji
W  Megrul  Lazari  kolacja  niebywała
Gdzie  cała  wycieczka  ucztowała

Jednak  wieczorem  potęga  niesamowita
Jak  iluminacja  świetlna  się  rozkwita
Różnorodność  kolorów  czasami  przerasta
Na  tle  pulsującego  miasta

W  takiej  aurze  do  hotelu  wracamy
I  ze  swoich  pięter  widoki  podziwiamy
W  zanadrzu  obszerne  i  wygodne  łoża
Oraz  ten  szum  fal  z  Czarnego  Morza
 
 
SIÓDMY DZIEŃ
Batumi
 
 
Cała  Adżara  i  Batumi  to  rejon  zachodni
Od  lat  kierunek  bardzo  modny
Dla  dawnych  mieszkańców  bloku  wschodniego
Był  synonimem  miasta  egzotycznego

Tylko  wybrańcy  tu  kiedyś  przejeżdżali
I  w cieniu  palm  odpoczywali
Po ,, pierestrojce ” skończyły  się  te  udręki
I  dziś  ten  kurort  jest  na  wyciągniecie  ręki

Mając  cały  dzień  do  dyspozycji
Jedni  trafili  do  botanicznej  ekspedycji
Zaś  pozostali  w  miasto  wyruszyli
I  swój  wzrok  widokami nasycili

Bulwar  nadmorski  to  główna  trasa
Który  każdego  zaprasza
Trasa  niezwykle  malownicza
Płaska  i  niczym  się  nie  ogranicza

Na  tle  soczystej  zieleni
Który  szpalerem  palm  się  rumieni
Z  mnóstwem  nowoczesnych  atrakcji
Od  granicy  tureckiej  aż  do  stacji

Niezwykłe  atrakcje  turystyczne
Oraz  różne  wzory  plastyczne
Że całe  otoczenie  promenady
Ma  wystrój  nie  od  parady

Plaża  i  morze  to  siła  niespożyta
Od  razu  przez  każdego  odkryta
Jednak  u  brzegu  te  kamienie
Zmieniają  nasze  nastawienie
 
 
Nadmorski  bulwar  w  Batumi 
 
Bary  ,  kafejki  i  restauracje
Zapraszają  każdego  na  degustacje
W  grę  wchodzą  różne  formy  zachęty
I  żaden  turysta  nie  jest  natrętny

Z  promenady  cały  przekrój  miasta
W  jakim  kierunku  się  rozrasta
Nie  tylko  wizje  artystyczne  są  realizowane
A  także  inne  obiekty  wbudowane 
 
 
Krzywy  dom  przy  bulwarze
 
Może  lepiej  te  widoki  się  strawi
Jak  kilka  obiektów  tu  przedstawi
Które  bulwar  ten  otaczają
I  swoją  architekturą  nas  przyciągają

Dom  do  góry  nogami  ma  niezwykłą  prezencję
I  dla  naszego  z  Szymbarka  stanowi  konkurencję
Ten  w  Batumi  jest  murowany
Natomiast  nasz  drewniany

Ruchome  postacie  z  pomnika  Ali  i  Nino
Turyści  ich  chyba  nie  ominą
Gdzie  wydźwięk  niespełnionej  miłości  przeplatają
I  w  końcu  na  zawsze  się  oddalają
 
 
Ruchomy  pomnik  Nino  i  Ali  w  Batumi 
 
 
Jeden  z  hoteli   ,, Courtyard ” 
 
 
 
Dwie  wieże  w niedalekiej  odległości
Przyciągają  do  siebie mnóstwo  gości
Bo  są  wyjątkowe  i  wyszukane
Ze  swym  przeznaczeniem  niesłychane

Spragnieni  tego  trunku  tu  się  uraczą
Przy  25 metrowej  wieży  z  czaczą
Ale  trzeba  trafić  jak  dystrybutory
Otwierają  swoje  zawory

Drugą  wieżę  też  każdy  zapamięta
Która  gruzińskim  alfabetem  jest  owinięta
W  stelażu  stalowym
I  zwieńczeniem  nietypowym

Na  samej  górze  globus  szklany
Oferuje  widoki  niesłychane
Bo  ze  swej  130  metrowej  wysokości
Dostarcza  mnóstwo  emocji  i  radości
 
 
Wieża  alfabetu  i  po  prawej  stronie  wieża  czaczy 
 
Oprócz  diabelskiego  młyna  na  ziemi
Drugi  chyba  w  kosmicznej  przestrzeni
Prawie  dwieście  metrów  nad  ziemią
I  złocistym  kolorem  jej  gondole  się  mienią 

 
Swoją  powagę  i  najwyższy  ton
Ma  ekskluzywny  hotel  Sheraton
Rozreklamowany  i  pięcio – gwiazdkowy
Ale  czy  jest  aż  taki  wyjątkowy  ?

Obiekt  Mc Donalda  niesłychany
Futurystyczny  i  prawie  cały  szklany
Projekt  odbiega  od  typowych  na  świecie
I  podobnego  chyba  nie  znajdziecie

Europejskie  powiązania  już  od  starożytności
W  mitologii  gruzińskiej  gościł
Takim  symbolem  jest  Plac  Europejski
Którego  z  Europą  łączy  system  miejski

Na  tym  placu  w  centrum  miasta
Na  pomniku  złote  runo  trzyma  niewiasta
Medea  do  Kolchidy  nawiązuje
Że  na  baraniej  skórze  złoty  pył  się  znajduje

W  pobliżu  promenady  lasek  nietypowy
Bo  tu  się  znajduje  zagajnik  bambusowy
W  tym  rejonie dobrze  się  rozwija
Gdyż  umiarkowany  i  ciepły  klimat  mu  sprzyja

Do  oglądania  z  szerokiej  panoramy
Z  kolejki  linowej  ,, Argo ”  korzystamy
Która  z nabrzeża  portowego
Przewiezie  nas  250 m  wyżej  do  punktu  widokowego

To  miejsce ukazuje  wszelkie  zabarwienia  kurortu
Widoczne  nie  tylko z  morza  czy  portu
Również  enklawy  z  minionej  epoki
Przesłonięte  przez  wieżowce  jak  niebo  przez  obłoki

Nie  sposób  ująć  tu  wszystkiego
Bo  taksówką  wracaliśmy  do  hotelu  swojego
Jeszcze  przed  kolacją  wypad  na  plaże
Gdzie  spotkali  się  trunkowi  gospodarze

Kolacja  nad  samym  brzegiem  morza
Gdzie  dosięgła  nas  malownicza  zorza
Bo  neony  i  niezwykłe  oświetlenia
W   Gold  Fisch  zaglądały  nam  do  jedzenia

Na pewno  utkwią  niezwykłe  te  urywki
Jak  w  nocy  wracaliśmy  przez  ten  park  rozrywki
Lecz  ostania  noc  w  AQUA  nam  się  kłaniała
I  taka  w  pamięci  naszej  Batumi  pozostała 
 
ÓSMY DZIEŃ
Powrót
Każda  wycieczka  ma  swoje  prawa
I  kiedyś  kończy  się  zabawa
Ten  nasz  hotel  już  żegnamy
I  w  autokarze  się  spotykamy

Ostatni  raz  przez  szybę  spoglądamy
I  z  nostalgią  to  miasto  opuszczamy
Ten  Las  Vegas   Kaukaski
I  te  jego  niebywałe  obrazki

Znowu  w  Lessa przerwa  następuje
Gdzie  wycieczka  się  relaksuje
Bo  to  takie  drugie  śniadanko
Kawa  czy  herbata  a  nawet  piwo  z  pianką

Wnet  lotnisko  w  Kutaisi  nas  otacza
I  na  swój  terminal  mnóstwo  ludzi  stłacza
Jeszcze  walizki  przeważamy
I  tak  z  tym  wspaniałym  krajem  się  żegnamy

A  Melita  ,  przewodniczka  niezwykła  i  wspaniała
Chyba  nam  całą  swą  duszę  przekazała
Jej  indywidualne  z  każdym  pożegnanie
Na  długo  w  naszych  sercach  pozostanie

Za  pięć  trzecia  czasu  miejscowego
Wylatujemy  z  tego  lotniska  gruzińskiego
Niech  te  wspomnienia  i  spotkania  towarzyskie
Pozostaną  dla  nas  bardzo  bliskie

Nasz  ptak  stalowy  nad  morzem  i  górami
Ani  razu  nie  pomachał  skrzydełkami
Tylko  upór  i  jego  niezwykłe  zawzięcie
Że  wylądował  na  lotnisku  Okęcie

Wróciliśmy  do  czasu  środkowoeuropejskiego
Oraz  naszego  klimatu  deszczowego
Pięcioosobowa  grupka  w  Warszawie  pozostaje
Pozostali  do  Mrągowa  autokarem  się  udaje

A  sławetny  już  kierowca
Nie  czuł  w  sobie  odrzutowca
Jego  jazda  wolna  lecz  miarowa
Przed  północą  zaprowadziła  do  Mrągowa 
 
 
Miejsca które odzwiedziliśmy
 

STEFAN ZANIUK

Pozdrawiam Was wszystkich z Wieży  Alfabetu  w  Batumi –  autor  relacji

{gallery}galerie/wspomienia_gruzja{/gallery}




Kraków i Wieliczka

.item-page p {margin-bottom: 20px !important;} .item-page p span {margin-bottom: 20px !important;}

 STEFAN ZANIUK – 03.06. – 06.06.2022

Wyjazd

Tym razem wycieczka z Mrągowa
Wyrusza do Krakowa
Przejazd niezwykle urozmaicony
Że każdy jest zadowolony
Cudowna przyroda nam adoruje
I do Szyman nas kieruje
A wyjątkowa atmosfera lotniska
Każdemu sercu jest bliska
Wrażenia potęguje
Że pani kapitan pilotuje
Bombardier posłuszny i w zachwycie
Wylądował na lotnisku Balice
Stąd droga wyjątkowa
I transfer do Krakowa
IBIS daje schronienie
Oraz wikt i ukojenie

Zwiedzanie Krakowa

Na drugi dzień przewodniczka Ania
Zaprasza nas do zwiedzania
Królewskim szlakiem podążamy
A po drodze zwiedzamy
Pierwsze niezwykłe dzieło
Na czele z królem Jagiełło
To Plac Matejki Jana
Rzeźba Grunwaldzka podziwiana
Potem z niebywała gracją
Obcujemy z fortyfikacją
Który nie jest pustostanem
Rondelek zwany Barbakanem
Przy murach obronnych
Zostało coś dla potomnych
To Floriańska Brama
Która stoi tu sama
Przed restauracja Dobrzynek
Znajduje się Główny Rynek
Pomnik z Mickiewiczem
Oraz słynne Sukiennice
Nie tylko dróżki królewskie
Po drodze jest okno papieskie
Na Plantach ścieżeczka
Przy niej Banacha ławeczka
Skwer Demarczyk oraz rosnące róże
Prowadzi na Wawelskie Wzgórze
Po drodze Smok się kłania
Jako znak powitania
Na tym wzgórzu całym
Bije puls historii niebywały
Z Zamku Królewskiego emanuje
I w Katedrze mu wtóruje
A Zygmunta dzwon
Na cały kraj przenosi ton
Nawet dusze w kryptach czuwają
Jak Polacy się mają
Droga powrotna już słoneczna
Była bardziej bajeczna
Zaś kamieniczki uliczne
Przekazały wydarzenia historyczne
Za Sukiennicami głowa Mitoraja
Z upadkiem ideału oswaja
Na bruku z pozycją odlotową
Ma wymowę wyjątkową
Ten plac centralny
Przez wszystkich rozpoznawalny
Bo hejnał z Mariackiej wieży
Do rytuału zwiedzających należy
A Bazylika w swe progi zaprasza
I całemu światu ogłasza
Że arcydzieło z ołtarza płynące
Przez wieki jest zachwycające
Potem już wolny czas
Na Starym Mieście rozproszył nas
Urzeczeni budowlaną sztukaterią
Oraz Krakowska Galerią
Zaraz po kolacji
Część oddaje się degustacji
Duchowej uczcie z artystami
W "Piwnicy pod Baranami"

 Wieliczka i Kazimierz

Trzeci dzień niebywały
Był przepełniony cały
Z początku Wieliczka nas powitała
I pogoda wspaniała
Kopalnia soli tutaj wyjątkowa
Bo to klasyka światowa
Gdzie Szyb Daniłowicza
Zwiedzających odlicza
Tym razem młodziutka Weronika
Służy nam za przewodnika
Wypada wspaniale
I nie widać debiutu wcale
Pierwsza trasa
Do podziemi zaprasza
Przez kilkusetstopniowe schody
I łyk kopalnianej ochłody
Choć w podziemiach ukryta
Swym wdziękiem chwyta
Oferując podziemne komory
Oraz bajkowe stwory
Historia niczego nie przeoczy
Obok korytarzy życie się toczy
Jak na przestrzeni setek lat
Zmieniał się tutejszy świat
Jednak Św. Kingi kaplica
Każdego turystę zachwyca
Gdzie z soli wszystko wykonane
Oferując widoki niezapomniane
Jeszcze wspólna fotka
I wydostajemy się ze środka
Zostawiamy miłe wspomnienia
Oraz niezapomniane wrażenia
Potem wycieczka zmierza
Do pobliskiego Kazimierza
Krakowskiej dzielnicy
Gdzie mieszkali hebrajczycy
To całe miejskie zanadrze
Zatrzymane chyba w kadrze
A przewodniczka Marcelina
Żydowską historię wspomina.
Tu spędziła żywot młody
Cesarzowa damskiej urody
Bo kremy Rubinstein zawojowały
Prawie świat cały
Już starym zwyczajem
Powrót z Kazimierza tramwajem
Ostatni posiłek kolacyjny
I wieczorek integracyjny

Ostatni dzień i powrót

Pod wrażeniem i pełnym zachwytu
Mija czas naszego pobytu
Jeszcze ostatnie zwiedzanie
Oraz końcowe pakowanie
W myślach naszych pozostało
Co się pozwiedzało
Nawet Dworzec Kolejowy
I ten klimat wyjątkowy
Nasz samolot trochę spóźniony
Nie był przepełniony
Ogromna pętla nad Szymanami
Ukazała niezwykłe widoki z Mazurami
A twarde lądowanie
Kończy to sprawozdanie
Choć wracamy z południa
Powitała nas nasza ziemia cudna
Jesteśmy solą tej ziemi
Gdzie widok z przestrzeni się rumieni
Nawet podziemia wspaniałe
I nasze jeziora całe
Te wszystkie stany zaliczone
Oraz marzenia spełnione
Bo wycieczka wspaniała
Nam to wszystko zaoferowała.




Wrocław i Książ

.item-page p {margin-bottom: 20px !important;} .item-page p span {margin-bottom: 20px !important;}

 STEFAN ZANIUK – 05.08. – 08.08.2022

Pierwszy dzień

Ludzie którzy podróżują
Po trosze świat kształtują
Poznają nowe zakątki
Oraz mają z tego pamiątki
I tak grupa namawia
Na wyjazd do Wrocławia
Sabina stanęła na wysokości zadania
Bo spełniła nasze oczekiwania
Cała eskapada się rozpoczyna
Gdy porywa nas limuzyna
Choć do Szyman jest blisko
Tak trafiamy na nasze lotnisko
Stalowy rumak z opóźnieniem
Nadrobił czas z powodzeniem
Strachowice nas witają
Do Wrocławia zapraszają
W centrum majestatycznym
Nasz hotel historyczny
To Lothus wspaniały
Do dyspozycji jest cały.
Jeszcze tego wieczora
Wyruszyła grupka spora
W sferze ukrytych marzeń
Oraz poszukiwaniu nowych wrażeń
Główne place oblegane
Mają powodzenie niesłychane
Tysiące młodych ludzi
Do aktywności budzi
Ten reiwach niesamowity
Wnosi nastrój wyśmienity
A latające lampiony oraz kwiaty
Tworzą magiczne klimaty
Rynek i Plac Solny
Opuszczamy krokiem powolnym
Potem w otoczeniu starej formacji
"Konspira" zaprasza do kolacji

Drugi dzień

Plac Dominikański i ulica Purkyniego
Prowadzą do Parku Słowackiego
Rotunda w tej lokalizacji
Jest gwiazdą wrocławskich atrakcji
Niesamowity skarb ona skrywa
Do którego wycieczka przybywa
Spiralnym tunelem docieramy
Panoramę Racławicką podziwiamy
Monumentalne malowidło przytłacza
Które wokół Cię otacza
Jesteś w centrum tego zdarzenia
Niczym na stanowisku dowodzenia
Scenografia z połączonym obrazem
I tym niezwykłym pejzażem
Oraz sceny batalistyczne
Stają się wręcz mistyczne
Odmienna perspektywa iluzoryczności
Chyba w każdym sercu zagości
A to dobro narodowe
Jest cudowne i ponadczasowe
Pod koniec zwiedzania
Przejmuje nas przewodniczka Ania
Kierunek ku Odrze obiera
I do Zatoki Gondoli dociera
Ptaki Abakanowicz się przyglądają
Bo wycieczkę pozdrawiają
Dalej w ciszy i znoju
Przekraczamy Most Pokoju
Tu najstarsza część miasta
Ponad tysiąc lat wyrasta
Ostrów Tumski jest zwiedzany
Przez wszystkich podziwiany
W cieniu platonu klonolistnego
Na terenie Placu Katedralnego
Kolumna Chrystusa ukryta
Która zwiedzających ciepło wita
Budowle kościelne tu dominują
Które nad choryzontem górują
Archikatedra i Kolegiata prym wiodą
Nad Odrzańską odnogą
Przy ulicy Św. Marcina
W Notre Dame nasza gościna
Z ciastem i kawą sił nabieramy
Bo dalej Wrocław zwiedzamy
Most Młyński i Piaskowy
Oraz ukryty krasnal Miodkowy
Choć upał mocno doskwierał
Katedra Grekokatolicka przy Placu Nankiera
W pobliżu Rynku obiekt monumentalny
Jako najciekawszy obiekt sakralny
Z kładką między wieżami
Który z ziemi podziwiamy
Ratusz jako symbol tego miasta
Od XIII wieku tu wyrasta
W podziemiach lochy więzienne
Takie to było życie codzienne
I tak Stare Miasto zaliczamy
A teraz kierunek na ZOO obieramy
Małe krasnoludki ciągle z nami
Wnet z Papą Krasnalem się witamy
Do ogrodu jest daleko
Za Placem Grunwaldzkim i rzeką
Korzystamy z taboru miejskiego
I docieramy do ulicy Wróblewskiego
Tu największy ogród zoologiczny
Przez swe zasoby jest magiczny
Zwłaszcza Afrykarium oblegane
Ukazujące życie niesłychane
Ekosystemy z Lądu Czarnego
Budzą podziw u zwiedzającego
Forma i bogactwo przekazane
Jest tajemnicze i niesłychane
W tym obiekcie bardzo modny
Szklany tunel podwodny
Każdy pod nim przechodzi
Ludzie starsi oraz młodzi
Jednak niezapomniana chwila
To oblicze krokodyla
Jako symbol tego widowiska
Mogłeś obejrzeć go z bliska
Afrykańskie zjawisko
Oraz zwierzęce środowisko
Obraz życia ukazuje
Choć w niewoli pokutuje
Jeszcze nie koniec atrakcji
Bo zaraz po kolacji
Multimedialna fontanna
Tańcząca niczym panna
Potencjał strumieni wodnych
Urasta do symboli modnych
Z rytmiką muzyczną
Staje się wręcz filozoficzną
Kompozycja tego wydarzenia
Barwy codzienności zmienia
Kolorowe chwile zapomnienia
Przywracają wyjątkowe wspomnienia
Tej rozrywce przyświeca
Obok Hala Stulecia
I obraz iglicy niebotyczny
Jako symbol liryczny
Dzień kończymy w mini browarze
Gdzie małe piwka idą w parze
Tu degustacja z animuszem
Pod wrocławskim ratuszem

 Trzeci dzień

Góry Sowie tajemnicze
Odkrywają swe oblicze
Turyści zewsząd podążają
I te miejsca odwiedzają
Wśród nich perła architektury
Zamek Książ i jego mury
Z zespołem podziemnych tuneli
Jako gratka dla tropicieli
Przez trzy kwadranse
Mieliśmy podziemne seanse
A tunel w tej czeluści
Promieni słonecznych nie dopuści
Górna część zamczyska
Już przepychem i ciepłem tryska
Zaś dodatkowe tarasy
Dodają splendoru i klasy
Po godzinie wróciliśmy do hotelu
Ale na miasto wyrusza niewielu
A ci którzy podołali
Przy trunkach Wrocław pożegnali

Ostatni dzień

Niejedna osoba się umawia
Że wróci do Wrocławia
Bo swym urokiem urzeka
I na turystów ciągle czeka
Nieubłagany czas powrotu
Więc odprawa do samolotu
Ogromny Boeing już kołuje
I po godzinie w Szymanach ląduje
Ostatni nawrót z góry
Ukazuje piękne Mazury
Jednak twarde lądowanie
Kończy to sprawozdanie
Ostatnia droga już typowa
Prowadzi do Mrągowa
Już za Pan Brat
Witamy nasz Mazurski świat




Promem do Szwecji

.item-page p {margin-bottom: 20px !important;} .item-page p span {margin-bottom: 20px !important;}

STEFAN ZANIUK – Mrągowo 19.10.2023r

Już marzenia od dziecka
Krążą o dalekich wycieczkach
Tym razem kraj Skandynawski
Doznał tej łaski

Miłośnicy Ziemi Mrągowskiej
Zapraszają do wycieczki beztroskiej
Chętnych z organizacji  brakuje
Mazur Travel skład kompletuje
W upalny dzień wyruszamy
I do Gdyni podążamy

Jazda komfortowa i wyśmienita
Aż w końcu port nas powitał
Niczym na jawie
Przeszliśmy procedury przy odprawie
Potężny prom nas wchłania
Mając tyle do zaoferowania

Bałtyk  wielkością  przytłacza
Który zewsząd nas otacza
Do sklepienia w oddali
Niesie nas z poszumem fali

Muzyka z żywiołem wtórowała
Lecz o piątej pobudka zagrała
I szwedzkie wysepki już witały
Z Karlskroną prom wspaniały

Z gardzieli promu wyruszamy
I szwedzką ziemię zwiedzamy
Krajobraz płaski i niebywały
A nawet taki ospały

Nasz przejazd  godzinny
Unaocznił kraj zgoła inny
Dopiero w Kalmarze
Pierwsza przerwa przy  IKEI barze

Potem na wyspę Olandzką
Trasą niezwykle elegancką
Most ten w myślach pozostanie
I jej wypoczynkowe przesłanie

Niezwykłe walory idą w parze
To zamek i Katedra w Kalmarze
Gdzie wycieczka zwiedzała
I architekturę podziwiała

Po powrocie do Karlskrony
Każdy z nas czuł się rozbawiony
A obiadek pod wieżą w Utkikene
Dałnam nowe natchnienie
Zaś małe domki kolorowe
Takie niezwykłe i zabytkowe
Mające historię niesłychaną
Na długą w pamięci pozostaną

Na letnie przesilenie
Miasto przeżywa zatrzęsienie
Z całej okolicy ludzie podążają
I na deptakach się spotykają

W ruch poszły stragany
I inne parawany
Populacja zróżnicowana
Lecz kultura szwedzka zachowana

Te fragmenty tej eskapady
Kończą nasze tu wypady
Prom już w gotowości

Podejmuje swoich gości
Start z portu to wibracje
Jako przysmak na kolację
Potem zakupy i sprawunki
Nawet zabawa no i trunki

Szybko ta noc przemija
Świtem prom do Gdyni zawija
Skwer Kościuszki zaliczamy

I do Gdańska podążamy
Gdańsk to miasto  historyczne
Niezwykłe i mityczne
A bijący puls przeszłości
Jest motywem dostojności

Jeszcze dzielnica handlowa
I wyruszamy do Mrągowa
Tak kończy się wycieczka szwedzka
O której marzyliśmy od dziecka




WYCIECZKA W BIESZCZADY

WYCIECZKA W BIESZCZADY
10.05. – 14.05.2017 r.

I Część

Wstęp
Choć nie zatańczyłem żadnej poleczki
Ten wiersz dedykuję wszystkim uczestnikom wycieczki
Oraz pamiętnego ogniska i codziennej biesiady
Odwiedzających nasze kochane Bieszczady
Zdaję sobie sprawę z tego
Że ominęła mnie kara jako spóźnialskiego
Bo miałem dać popis tańca na rurze
Za to w nagrodę , daję Wam taniec przy chmurze
Niech serpentyny i wywijasy
Zastąpią taneczne wygibasy
Bo taniec bieszczadzki po ogromnym lesie
Dużą dawkę emocji przyniesie

Wyjazd

PIERWSZY DZIEŃ
Blady świt zerwał wszystkich na nogi
Którzy szykowali się do długiej drogi
Może nie każdy miał noc przespaną
To z Mrągowa wyjechaliśmy o piątej rano
Przywitały nas dwie pilotki , przesympatyczne panie
Które zorganizowały to nasze spotkanie
I choć już było paru turystów z Kętrzyna
Bez zbędnej zwłoki ruszyła w świat ogromna limuzyna
Pierwsza siuś-pauza i przerwa była nieduża
Bo za sterami siadł starszy kierowca wyjęty z ,, kambuza”
Gdy minęliśmy rogatki wielkiej Warszawy
Kierunek trasy obrał na Puławy
Po zabraniu w Puławach nowej przewodniczki
Zwiedzaliśmy w Kazimierzu zabytkowe uliczki
Studnia i ryneczek , kościół też były na naszej trasie
Oraz knajpeczki ukryte w swoistej okrasie
Potem to już droga była prosta
Wiodła przez Lublin i Rzeszów aż do Krosna
Ale gdy minęliśmy tereny gęsto zamieszkane
Przywitały nas góry kapuściane
– 1 -Po zakwaterowaniu w ,,Halicz-u ” i swoistej paradzie
Spotykamy się na stołówce w Kaskadzie
W przyjemnej aurze , bo już nie chłodnej
Czterysta metrów od zapory wodnej

Bieszczady

DRUGI DZIEŃ
Na drugi dzień , nowa przewodniczka Lucyna
Objazd gór z nami rozpoczyna
Po drodze mijamy malutkie , bajeczne cerkiewki
Łopoczące na wzniesieniach niczym chorągiewki
Nowa świątynia P.W. Matki Pięknej Miłości
W ciągu dnia wita mnóstwo gości
Naszą grupę też przywitała
W Polańczyku , gdzie miejscową ludność zbratała
Informacje przewodniczki na temat tutejszych ludzi
W niejednym turyście smutek i współczucie wzbudzi
Jednak każdy z nas się z tym spotyka
,, Że Pan Bóg jest jeden , a reszta to polityka ”
Następny etap , to świątynia w Górzance , na górce pod lasem
Z XVIII – wiecznym dzwonem i unikatowym ikonostasem
Otoczona z jednej strony ogromnym dębem
Wystający ponad dach i jego zrębem
Nad rwącym potokiem , przy niesamowitej bujnej przyrodzie
Minęliśmy pomnik ,, waltera ” w Baligrodzie
Kontrowersyjnego bohatera
Który był niegodzien nosić mundur polskiego oficera
Gdy trafiliśmy po raz pierwszy na ogromne serpentyny
Kręciliśmy piruety , niczym młodzian wokół swojej dziewczyny
To nie były rezolutne i bezmyślne przeprowadzki
Lecz oryginalny w tych warunkach taniec bieszczadzki
W Cisnej jest kultowa knajpa ,, SIEKIEREZADA ”
Choć to relikt minionej epoki , to odwiedzić wypada
Wpisu do ogromnej księgi , ja również dokonałem
O treści ,, byłem , widziałem i na zawsze zapamiętałem ”
Przepiękną panoramę z cudownym widokiem krajobrazowym
Spotkaliśmy na Wielkiej Pętli i w Parku Narodowym
Przepojoną ogromną ilością zielonych odcieni
Tak pięknych kolorów , w których ten pejzaż się rumieni
Niczym z uszkodzonego filtra powietrznego , tak ze sceny tego teatru
Przełęcz Wyszmiańska powitała nas dawką huculskiego wiatru
Po wspólnym zdjęciu , jak te motyle
Zostawiliśmy połoniny oraz Małą Rawkę za sobą w tyle
– 2 –Spotkanie ze zwierzętami wypchanymi w Mucznem
Było wspaniałe , choć trochę sztuczne
Ale sceneria zrobiła ogromne i niezapomniane wrażenie
Bo poznaliśmy niejedno dzikie stworzenie
Gdy już wracaliśmy do Soliny
To przy drodze , na tle niewielkiej doliny
Przywitało nas stado żubrów żyjących w harmonii i zgodzie
Żyjące na łonie natury , w ogromnej zagrodzie
Kto w tym dniu zachował jeszcze trochę chęci i siły
Do zwiedzania tamy , nieliczne grupki wyruszyły
Po kolacji , prawie wieczorem
Choć korona jest w remoncie , to przyjęła nas z honorem
Ta budowla stworzyła sztuczne zalewisko
I to jest niespotykane zjawisko
Osiemdziesięciometrowa wysokość jest niebotyczna
Ale stad właśnie płynie energia elektryczna
Energii na koniec nam dodała
Przy ognisku , integracyjna impreza wspaniała
Były śpiewy i kawały
I w ten sposób minął nam dzionek cały
Nie dla wszystkich ten dzień kończy się wspaniałe
Panu , który dużo śpiewał i walczył do końca wytrwale
W pewnym momencie serduszko jego
Musiało trafić do oddziału szpitalnego

TRZECI DZIEŃ
Następny dzień przyniesie również wiele atrakcji
Gdyż będziemy zwiedzać od śniadania aż do kolacji
Z samego ranka pogoda nam jeszcze dopisuje
Ale wszyscy patrzą w niebo , czy się nie zepsuje
Zagórz – swoista Bram Bieszczadzka
Otwiera swoje podwoje , dla dorosłego a nawet dzieciaczka
By dotrzeć do ruin warowni , musimy pokonać małe górki
A po drodze mijamy Święte figurki
Jest to oryginalna Droga Krzyżowa
Mająca pięć lat – czyli całkiem nowa
W tym miejscu ma malownicze położenie
Wprowadza zwiedzających w zadumę i milczenie
Monumentalne ruiny warowni / klasztoru z osiemnastego wieku
Wywierają ogromne wrażenie na każdym człowieku
W którym rezydował , zakon Karmelitów Bosych
Otoczony ogromnymi murami oraz rowami z fosy
– 3 -Już w strugach deszczu dotarliśmy do Komańczy
Gdzie Prymas Polski , odsiadywał swój wyrok zesłańczy
Jasnogórskie Śluby właśnie tu powstały
By jego treścią , dusze rodaków nasiąkały
Pamiętajmy , że ówczesne realia naszego narodu
Nałożone przez przyjaciół ze wschodu
Nową doktrynę w życie wprowadzały
Pod którą miał się poddać naród cały
Te Śluby , to religijno – moralne przyrzeczenie
Można określić , jako fundamentalne w tamtych czasach wydarzenie
Które , w chwili obecnej chyba trochę zapomniane
A na tle ostatnich wydarzeń , może niedoceniane
Dla niektórych , czas przejazdów trochę się dłużył
Gdy nagle przed nami skansen w Sanoku się wynurzył
Na pierwszym planie , rynek galicyjski w zabudowie miejskiej
Oraz z tyłu , z różnych środowisk zagrody wiejskie
Ludzie ,, trzeciego wieku ” trochę życia już poznali
I przy każdym obiekcie głośno dyskutowali
Może niektórym pamięci przywracało
Kiedy dziadkowie opowiadali , jak dawniej się mieszkało
W trakcie powrotu do Soliny
Mijaliśmy znów górki i doliny
Być może z głośnika właśnie leciała humoreska
Kiedy obok mijaliśmy synagogę w centrum Leska

CZWARTY DZIEŃ
W następnym dniu , z samego rana
Może część załogi była jeszcze niewyspana
Nasz wielki mercedes , jak zwykle po górkach pomykał
I zatrzymał się na przystani , w dolnej części Polańczyka
Stateczki BRYZA przyjęły nas na swe pokłady
I pływaliśmy po zalewie , oglądając przepiękne Bieszczady
Choć w strugach deszczu , wczuwaliśmy się w rytm szantowej piosenki
Mając świadomość , że zielona wzgórza są na wyciągniecie ręki
Wyrastają one wprost z jeziora , niczym bajeczne widoki
I ogromne jary górskie , tworzące liczne zatoki
To wszystko , wraz z tamą tworzą niepowtarzalne klimaty
Choć dla turystów , to są utarte schematy
I nadszedł czas podjazdu pod górę
Po wąskiej ścieżynce do Bezmiechowej , aż pod samą chmurę
Ogromne wzniesienie przed nami się ukazało
Pokonując te drogę aż dech zapierało
Na górze chyba nie stacjonują GOPR-owce
Lecz w hangarach plastikowe szybowce
Startują prosto z góry na ścieżce co zwie się molo
A szybują z instruktorem lub pojedynczo czyli solo
– 4 -Inne ptaki też były eksponowane
Tym razem prawdziwe nie wypychane
Jastrząb oraz dwie piękne sowy
Z którymi mogłeś zrobić sobie zdjęcie do połowy
Potężną dawkę adrenaliny
Mieliśmy podczas zjazdu do doliny
Pokonując stok i drewniane mostki
I to był ostatni taniec , a nad nami chyba nadzór boski
Bacówka u Nikosa z serami
Była pożegnalnym miejscem z Bieszczadami
W Olszanicy zakończyła pracę przewodniczka Lucyna
I za czterdzieści minut powitała nas Solina
Choć krążyliśmy po koronie zapory
Nie było nam dane wejść do jej komory
Na zaporze był remont prowadzony
I wstęp do wnętrza był zabroniony

Powrót

PIATY DZIEŃ
O godzinie ósmej z samego rana
Wyruszyła w drogę powrotną ta nasza karawana
Pożegnaliśmy ,, kapuściane góry ”
I obraliśmy kierunek prosto na Mazury
Gdy zwiedzaliśmy Pałac w Łańcucie
Może kogoś ogarnęła refleksja i to uczucie
Że u arystokracji był wielki przepych i bogactwo
A reszta narodu , to w większości biedactwo
Pałac Czartoryskich w Puławach był niedostępny
Przez odbywające się sympozjum , dla zwiedzających zamknięty
Pozostał nam zespół parkowy , z jego licznymi atrakcjami
Okraszony przez wędrujące pawie , ich cudownymi barwami
Warszawa przywitała nas należycie
Było już późno , ale tętniło tu kolorowe życie
I Stadion Narodowy w całej swej krasie
Kłaniał się nam na naszej trasie
Choć śpiewy dobiegały z tylnej części autobusu
To przód słuchał , siedział bez większego animuszu
I w końcu , po podróży bardzo długiej
Do Mrągowa dotarliśmy w nocy , chyba wpół do drugiej

STEFAN ZANIUK

{gallery}galerie/2019/bieszczady{/gallery}




Relacja z pobytu w Barcelonie

 

WYCIECZKA DO BARCELONY 16.09. – 20.09.2017  r.
AUTOR: STEFAN ZANIUK

Tym razem celem naszej wycieczki była Barcelona
Miejscowość turystyczna przez wszystkich wymarzona
Do odległej, nad morzem Śródziemnym Hiszpanii
Która graniczy na północy z Francuzikami
Po kliku godzinach lotu przywitała nas w końcu
Katalonia, na co dzień skąpana w słońcu
Wraz z cudownym i wspaniałym  klimatem
Oraz przewodniczka Ewa, z ustalonym dla wycieczki schematem
Pierwsze kroki skierowaliśmy na wzgórze Montjuica
Oraz kompleks sportowy Anella Olimpica
Gdzie wraz z charakterystyczną wieżą telekomunikacyjną
Oglądaliśmy z tego wzgórza panoramę niezwykle atrakcyjną
Hotel Mont Rosa w miejscowej Calleli
Oddzielał od morza tylko pas lokalnej kolei
Był naszą bazą wypadową
Oraz dla całej wycieczki ostoją narodową
Przy następnych wyjazdach do Barcelony
Każdy z nas był mocno zauroczony
Architekturą niezwykłego Gaudiego
Wizjonera, chyba przez niebo namaszczonego
Jego budowle z mieszanką różnorodnej barwy
Są tak bajeczne, jak niebiańskie szarfy
Z nietypowym kształtem i wzorem – to wyznać muszę
Że ujarzmiły chyba całą moją duszę
Budynek Casa Mila widoczny już z oddali
Niczym wypływający z morskiej fali
Jest to pierwsza budowla tak wyjątkowa
W którym znajduje się obecnie jego izba pamiątkowa
Idąc dalej śladami Gaudiego
Spotykamy jego dzieła jako coś niezwykłego
Nawet latarnie uliczne to też jego dziecko
Dla oczekujących pań z fantazyjną ceramiczną ławeczką
Bardzo ważny punkt zwiedzania to Park / Guell / Gaudiego
Który od dziesiątek lat zachwyca każdego
Gaudi z uczniem Julola, przenoszą nas w świat kolorowej baśni
Która każdemu się  przyśni, nim człowiek na dobre zaśnie
Wśród tych falujących kształtów i ceramicznych wytworów
Jest pełno finezji i innych bajkowych potworów
Lecz piękniejszego widoku na Barcelonę i wzgórze Montjuica
Chyba nikt w całej okolicy się nie doszukał

Bazylika "Sagrada Familia" chyba najbardziej emblematyczna
Wyjątkowa budowla, niezwykła i charakterystyczna
Widać ją z każdego zakątka tego miasta
Jak nam od 1952 roku, na dobre się rozrasta
Przewidywane zakończenie tej inwestycji monumentalnej
Przyćmi pozostałe na świecie budowle sakralne
Zatem budowniczym dziewięć lat pozostało
Żeby w setną rocznice śmierci Gaudiego się to stało
Bryła tego kościoła sprawia niebywałe wrażenia
Że w jej obecności doznajesz niezwykłego olśnienia
Wieże ogromne i smukłe, jakby ulepione z gliny
Niebotyczne stożki z dodatkiem plasteliny
Chyba każdy cal na ścianach pokryty rzeźbami
Oraz z życia Chrystusowego licznymi posągami
Główna fasada Pańskiej Chwały
W końcu otwiera drzwi tylko dla wytrwałych
Architektoniczny przepych i te krzywizny skomplikowane
Na każdej płaszczyźnie idealnie wkomponowane
Łuki paraboliczne ze skrajnymi filarami
Tworzą wrażenie jakbyś stał pod wielkimi drzewami
Skontrastowane witraż niczym kryształki lodu
Zmieniają swą barwę przez cały dzień, aż do słońca zachodu
Główny ołtarz to żyrandol i postać Jezusa, żywot kończąca
Często oświetlana naturalnymi promykami wpadającego słońca
Na samym dnie pod świątynią, w tym samym budynku
Znajduje się krypta i miejsce ostatniego spoczynku
Gaudiego, geniusza i mistrza architektury
Który tworzył, przechytrzając często prawa natury
W trzecim dniu nie odczuwaliśmy jeszcze żadnego zmęczenia
Ale ten dzień zafundował nam niesamowite wrażenia
Ogarnęły nas góry mocno postrzępione
Niczym wielkie babki z piasku ulepione
Dziesięciokilometrowy podjazd i ogromne urwiska
Niejedną osobę mocno w fotele wciskał
Zespół klasztorny Montserrat, niczym małe miasteczko
Przywitał nas na spotkaniu z "czarna mateczką"
Sanktuarium Maryjne i jego niezwykła sceneria
Którego nie wykreuje nawet najlepsza reżyseria
Te powalające widoki i ten klasztor ponad chmurami
Gdzie się pozbywasz z ziemskimi problemami
Jeszcze w tym dniu, cały zestaw naszej brygady
Zafundował sobie kawał dobrej biesiady
A kelnerzy byli bardzo uprzejmi i mili
Bo za grube pieniądze nas dobrze nakarmili

W przedostatnim dniu naszej eskapady
Pani Ewa wzięła nas w prawdziwe galopady
Po pierwsze, nie mogliśmy się oprzeć barcelońskiej ikonie
I parę godzin spędziliśmy na "Barki" stadionie
Dalsza piesza wędrówka była trochę nieśmiała
Bo już stara dzielnica Barri Gotic na nas czekała
Z ogromna Katedrą Eulali na czele
I Bazyliką Santa Maria del Mar przy placu Moreres
Na kręte ścieżki i bardzo wąskie uliczki
Szemrały pod nosem niektóre uczestniczki
W tych miejscach promyki słońca nie docierały
Ale przez ten układ, kiedyś ścieki nie parowały
Pod Łukiem Tryumfalnym też byliśmy
I te część miasta trochę zwiedziliśmy
Pasażem Kolumba, spoglądając na centrum handlowe
I podziwiając przystań i nabrzeże portowe
Największy deptak świata ma za sobą chwile tragiczne
Miesiąc przed naszym przyjazdem, przeżył sceny makabryczne
Jednak La Rambla normalnie funkcjonuje
I u każdego turysty na jego trasie się już znajduje
Nie zważając na wyczyn tamtego furiata
Niewyobrażalne tłumy ciągną tu z całego świata
Bo Barcelona to światowa stolica turystyki
I pękają w szwach dane statystki
Pozostał jeszcze ostatni rzut oka na ogromnego mamuta
I tak kończy się ta nasza barcelońska marszruta
Pożegnał nas ogromny Parc de la Ciutadela
I po godzinnym przejeździe, zagościła ostatni raz nasza Callela
W ostatnim piątym dniu czas dla nas był ściśle określony
I musieliśmy opuścić te piękne strony
Gdy w samolocie ulokował się cały nasz ładunek
To obrał dla nas powrotny na Warszawę kierunek  
Przy dobrej widoczności nad Alpami
Mijaliśmy góry z ośnieżonymi groniami
Warszawa chłodna i deszczowa nas przywitała
Jeszcze powrót do Mrągowa i to była nasza wycieczka cała

{gallery}galerie/realacje_z_wycieczek/barcelona2017{/gallery}